Obraz paruzji


Kto mieszka pod opieką Najwyższego,
będzie przebywał pod osłoną Wszechmocnego.
Niech mówi do Pana:
„Jesteś moim schronieniem i twierdzą!
Boże mój, Tobie zaufałem!”.

Bo On uwolni cię z sideł łowców
i wybawi od zgubnej zarazy.
Piórami swymi cię okryje
i pod Jego skrzydła się schronisz;
Jego wierność jest tarczą i obronnym murem.
Nie ulękniesz się strachu nocnego
ani strzały za dnia lecącej,
ani zarazy nadchodzącej z ciemnością,
ani moru niszczącego w południe.

Choćby obok Ciebie padło tysiąc ludzi,
a dziesięć tysięcy po twej prawej stronie,
ciebie to nie spotka.
Gdy tylko otworzysz swe oczy,
ujrzysz zapłatę daną bezbożnym.
Gdyż Pan jest twoim schronieniem!
Najwyższego uczyń swym mieszkaniem.
Nie dosięgnie cię nieszczęście
i plaga nie zbliży się do twego namiotu,
bo swoim aniołom wydał polecenie,
żeby cię strzegli na wszystkich twych drogach.

Na rękach będą cię nosić,
abyś nie uraził o kamień swej nogi.
Zmiażdżysz węże i żmije,
a lwa i smoka podepczesz.
Skoro mi zaufał, to go wybawię,
ochronię go, bo poznał moje imię.
Będzie mnie wzywał, a Ja go wysłucham,
będę z nim w nieszczęściu.
Wyzwolę go i otoczę chwałą.
Nasycę go dniami długimi
i ukażę mu moje zbawienie.

Drodzy Czytelnicy, trudno nie odnieść się do sytuacji związanej z epidemią COVID-19, która w osobliwy i niewiarygodny dla współczesnego człowieka zrzuca zasłonę jaka spowija świat i niestety również nasz kraj od wielu lat. Jaka jest dzisiaj wiara człowieka w Bożą opatrzność? Gdzie ludzie szukają ratunku i w jaki sposób reagują na bieżące wydarzenia? To smutne ale prawdziwe studium przypadku pokazuje, że bardzo mało w nas zaufania i zrozumienia przyczyny naszego stanu ducha. Niewiele mogę dostrzec postaw akceptujących obecny stan jako wielką szansę przemiany serca i znalezienia pokoju, który nie świat nam daje ale On nam daje. Współczesny człowiek zupełnie zapomniał o tym, że jest śmiertelny. Śmierć jawi się bardziej jako zagrożenie niż immanentna część naszego jestestwa. Nagłe przypomnienie, że jest obok nas zmieniło wiele.

Widzę wokół siebie zasadniczo dwie postawy – (1) lęk przed potencjalnym zagrożeniem własnego życia lub (2) odsunięcie myśli, iż mnie może stać się coś złego. Obie te postawy do niczego jednak dobrego nie prowadzą ponieważ niezależnie od tego jaka będzie wola Boga, żadna z nich nie zdejmie z oczu bielma, dopóki ono jest na oczy kładzione. I tak – media elektroniczne prześcigają się w doniesieniach mrożących krew w żyłach, telewizja emituje wszelkiego rodzaju kolorowe programy, w których taniec i dowcip mają stanowić antidotum na lęk, serwisy o treściach pornograficznych publikują statystyki przyrostu użytkowników, celebryci nawołują do oglądania Netflixa, HBO itp.

Jakże niewielu wspomina, że jest post … Jakże niewielu mówi: pokuta, pokuta, pokuta. Jakże niewielu nawołuje do modlitwy za dusze cierpiących i zmarłych. Mam też smutne odczucie, że niektórzy kapłani również kapitulują odchodząc od wiekowych praktyk, co budzi wątpliwości i zmieszanie pośród wiernych … I to jest ów krąg zatracenia. Będąc w nim, w jego środku, nie znajdzie człowiek ratunku lecz odbijać się będzie od ścian i coraz bardziej obolały będzie upadać.

Co zatem czynić by wyjść na zewnątrz owego chaosu i obłędu? Jak znaleźć spokój i wyciszenie? Moja rada:

  1. Zrób szczery rachunek sumienia
  2. Wyspowiadaj się
  3. Przyjmij Najświętszy Sakrament
  4. Przebacz bliskim ich winy i poczyń wszystko co konieczne, by i twoje winy zostały wybaczone
  5. Módl się w każdym wolnym czasie (korzystaj z różańca, rozważaj stacje Drogi Krzyżowej)
  6. Praktykuj post i pokutę
  7. Zaakceptuj swoją śmiertelność
  8. Módl się za innych a za siebie przepraszaj i proś o Miłosierdzie
  9. Pracuj jak dotąd i rób wszystko by nie popadać w lenistwo pomagają innym, którzy wokół ciebie tej pomocy potrzebują.

Jakże dziwny wyda ci się świat, gdy wyjdziesz z kręgu zatracenia. Jakże wolne poczuje się twoje serce gdy przylgnie do znaku krzyża. Jakże pięknie stać się synem marnotrawnym, który wpada w ramiona Ojca. A gdy już raz odczujesz ten stan prawdziwej wolności, którą niesie Chrystus, grzech stanie się dla ciebie prawdziwą obrzydliwością a nie jak dotychczas przyjemnością, którą jak głupiec karmiłeś się każdego dnia.

Pomnij drogi czytelniku na dawnych naszych braci, na chrześcijan, którzy ze spokojem wychodzili na areny lwów, którzy ginęli za Jego Imię w bohaterskiej chwale na przestrzeni wieków. Wspomnij na tych, którzy przed wiekami walczyli z zarazami bez medycyny i techniki mając wyłącznie oparcie w Bogu, na męczenników Kościoła, którzy oddali swe życie za innych i pamiętaj – nie jesteśmy pokoleniem wyjątkowym ale kolejnym z wielu. Jesteśmy jedynie częścią stworzenia i Bożego planu. Nasz obecny świat nie jest czymś trwałym i bezpiecznym ponieważ tak sobie życzymy. Jak doskonale widać potrafi nas pokonać to czego nie widać. Nie popadajmy więc w przerażenie ale żyjmy prawdziwą i żywą wiarą, której wypraszajmy dla nas i dla naszych bliskich u Boga.

Pismo Święte

23 Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! 24 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.

Właściwie ten cytat z Pisma Świętego zawiera wszystko, co należy powiedzieć o tym co dzieje się wokół nas w kwestii COVID-2019. To, czego chrześcijanie powinni się obawiać, to zamknięte kościoły i brak dostępu do sakramentów. Widać obecnie jak postrzegany jest Kościół – nie tylko przez rządy państw ale co przerażające, przez samych kapłanów. Jest jak instytucja, jak firma, którą można i należy zamknąć dla „bezpieczeństwa” ludzi. Bardziej wierzymy w moc i wiedzę koncernów farmaceutycznych niż w Bożą opatrzność. Gdzie nabożeństwa przebłagalne? Gdzie poświęcanie domostw?  Gdzie nawoływanie do pokuty? A może to jest owa ohyda spustoszenia, o której mowa w Piśmie Świętym? Kto wie …

Polegać chcemy na sobie, na własnej wiedzy i przekonaniu, że Bóg to jedynie folklor, który ubarwia naszą rzeczywistość. Nic poza nami samymi nie jest nam potrzebne, by radzić sobie z przeciwnościami.

Ja jednak zachęcam do modlitwy. Zachęcam do pokuty i umartwień. To okres postu, który należy przeżyć troszcząc się o nawrócenie i czystość duszy. COVID-19 budzi lęk wielu, również chrześcijan, katolików. To normalne, że boimy się choroby, cierpienia, niedostatku. Ale jeśli przyjmiemy słodkie jarzmo Chrystusa i Jego lekkie brzemię, jeżeli wzmocnimy się Przenajświętszym Sakramentem to okaże się, że nasze lęki zamienią się w odwagę. Tak samo jak przed dwoma tysiącami lat pierwsi chrześcijanie stawiali czoła prześladowcom ginąc z imieniem Jezus na ustach tak i my zachowajmy tę pewność i godność w obliczu naszych zagrożeń, czymkolwiek by nie były. Dzisiaj COVID-19, jutro być może coś innego ale i tak na końcu każdego z nas jest śmierć i rozliczenie z naszego życia. Stąd cytat na wstępie wpisu …

Krzyż i różaniec

8 A czwarty wylał swą czaszę na słońce:
i dano mu władzę dotknąć ogniem ludzi.
9 I ludzie zostali dotknięci wielkim upałem,
i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami,
a nie nawrócili się, by oddać Mu chwałę.
10 A piąty wylał swą czaszę na tron Bestii:
i w jej królestwie nastały ciemności,
a ludzie z bólu gryźli języki
11 i Bogu nieba bluźnili za bóle swoje i wrzody,
ale od czynów swoich się nie odwrócili.

Ap 16, 8-11
[https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1104]

To oczywiście fragment Apokalipsy św. Jana, zapowiedź plag, które dotkną ziemię i rodzaj ludzki. Ale cóż to za ludzie, którzy dotknięci plagami zesłanymi przez Boga za grzechy ludzkości nie nawrócili się i co więcej, bluźnili przeciw Bogu? Może to dla niektórych szokujące ale to tacy sami ludzie jak my, a kto wie – być może właśnie my.

Obrazy przedstawiane w apokalipsie mogą wydawać się mocno niezrozumiałe, dalekie od rzeczywistości – bestie, plagi, smoki. Ale to tylko alegorie. Apokalipsa to księga prorocza, w której poprzez symbole i jaskrawe obrazy nasz Pan, Jezus Chrystus, poprzez św. Jana, swego Apostoła, objawia ludziom przyszłe wydarzenia, jakie będą miały miejsce u końca czasów.

To dlatego niezwykle istotnym jest umiejętne rozpoznawanie znaków czasu jakie maja miejsce. Samo przyjście na świat Zbawiciela oraz Jego śmierć męczeńska również było przepowiedziane w Starym Testamencie i żaden z proroków nie przedstawił tych wydarzeń w sposób w pełni jasny i dosłowny – dlatego tak wielu nawet pobożnych Żydów nie rozpoznało w Jezusie Mesjasza. Niejednokrotnie sam Jezus Chrystus napominał swych uczniów, by bacznie obserwowali to co wokół nich się dzieje:

32 A od figowego drzewa uczcie się przez podobieństwo! Gdy jego gałązka staje się soczysta i liście wypuszcza, poznajecie, że zbliża się lato. 33 Tak samo i wy, kiedy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach. Mt 24, 32-33.

Więcej o czasach ostatecznych przeczytacie w Ewangelii św. Mateusza

[http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=269&werset=4]

Wracając do sedna zapytania i szukając odpowiedzi na nie „co to za ludzie końca czasów?” zobaczmy, że wszystko co wokół nas się dzieje jest zawsze bliższym a nigdy dalszym czasem końca. Będziemy (my, teraz żyjący) lub przyszłe pokolenia (36 Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec. Mt 24, 36) zapewne mocno zaskoczeni, że to już, że czas końca się ziścił. Tzw. sprawiedliwość dziejowa i to, że historia lubi się powtarzać sprawia, że mamy niestety dużą szansę na przegapienie znaków końca czasów. Jest to dla nas tym trudniejsze, że coraz rzadziej wierzymy Pismu Świętemu stawiając bardziej na hipotezy, tezy i prawa nauki. Dziś każde wydarzenie, każda zmiana w przyrodzie tłumaczona jest przez naukę – jest cieplej, bo …, jest chłodniej, bo … wymierają gatunki, bo …, są anomalie, bo … itd. Jak niewielu jest w stanie zamknąć swe uszy na to co mówi człowiek a otworzyć je na to, co mówi do nas Bóg. Ale i to zostało przewidziane:

37 A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. 38 Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, 39 i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Mt 24, 37-39.

Ale spokojnie – nasze zbawienie nie zależy od umiejętności czytania końca czasów. To jest oczywiście potrzebne, byśmy nie ulegli zwiedzeniu i wiedzieli, że wszystko to stać się musi. Dużo ważniejszy jest nasz codzienny stan duszy – jeśli będziemy żyć z Chrystusem i dla Chrystusa, jeżeli będziemy wierni jego słowu, czas końca, czas paruzji będzie dla nas czasem radosnym. I to jest najpiękniejsza obietnica naszej wiary – jakkolwiek i kiedykolwiek świat, który znamy, przestanie istnieć lub czy zamkniemy swe oczy z racji dopełnienia naszego żywota pozostaje radość z przejścia do życia z Bogiem. Tylko od nas zależy, czy będziemy tego godni.

42 Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. 43 A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. 44 Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. Mt 24, 42-44

złote drobiny

Są takie fragmenty Pisma Świętego, które sprawiają trudności interpretacyjne. Czasem nawet wydaje się, że są przeciwne wartościom jakich poszukujemy w Słowie Bożym. Jednym z takich „trudnych słów” jest Przypowieść o rządcy.

1 Powiedział też do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. 2 Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. 3 Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. 4 Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty od zarządzania”. 5 Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” 6 Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. 7 Następnie spytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Powiedział mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. 8 Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości.
9 Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
10 Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. 11 Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? 12 Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze?
13 Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.

Okazuje się, że jest kilka interpretacji powyższej przypowieści. Ja skupię się na jednej, wydaje mi się najwłaściwiej opisującej intencje rządcy. Analizę tekstu należy w tym miejscu poprzedzić naświetleniem kulturowości czasów Chrystusa. Rządca, odpowiednik ekonoma zarządzającego majątkiem miał za zadanie rozporządzać majątkiem swego pana tak, by ten pomnażał swe zyski. Sam natomiast rządca nie otrzymywał zapłaty za swoją pracę w formie odpowiednika dzisiejszej pensji. Pobierał on jakiś procent od transakcji, nad którymi czuwał. Tym samym zmuszony był balansować tak, by z jednej strony jego pan był zadowolony z zysków, z drugiej natomiast by ludzie oddający daninę lub handlujący z jego panem byli zadowoleni z zapłaty. Kiedy zatem do pana dotarły głosy, że rządca jest wobec niego nieuczciwy, oznaczało to ni mniej ni więcej, że pobiera on dla siebie wysoką prowizję uszczuplając dochód należny jego panu.

Służył zatem rządca już nie jednemu ale dwóm panom – tym drugim stała się mamona, którą w nadmiarze zagarniał dla swojej prywatnej korzyści.

Cóż zatem uczynił rządca przelękniony konsekwencjami jakie groziły mu ze strony jego pana? Wiedząc, że nie może żebrać (ponieważ się wstydzi) ani kopać (zapewne z braku tężyzny fizycznej) postanowił przypodobać się ludziom, zaskarbić sobie ich przyjaźń, by będąc już bez pracy liczyć na ich pomoc i przychylność. Pobierając od nich daniny w postaci oliwy i zboża, umniejszył ich ilość powodując tym samym zysk po stronie poddanych. Mogłoby się zatem wydawać, że bezprawnie ograbił swego pana z zysku – skąd zatem ten pochwalił go za jego roztropne działania? Otóż nie doszło do malwersacji – rządca najzwyczajniej w świecie zrezygnował ze swojej prowizji. Jego pan otrzymał tyle ile otrzymałby, gdyby rządca uszczknął dla siebie oliwy i zboża. Ten jednak zrezygnował ze swojej części i niejako zwrócił ją podwładnym pana – nie zyskał towaru (a co za tym idzie mamony) ale pozyskał ludzką życzliwość i zadowolenie pana, który w oczach podwładnych za sprawą rządcy okazał się panem łaskawym i dobrodusznym.

Tak zatem z niniejszej przypowieści wynika, że jeżeli już zajmujesz się brudną mamoną to czyń przynajmniej tak by choć w części przyniosła ci ona prawdziwy pożytek poprzez dobro jakie za jej sprawą uczyniłeś i nie opieraj na niej i na zachłanności swojego życia, ponieważ chciwość i egoizm szybko może przerodzić się w porażkę.