Ostatnie kilka lat pokazuje jak bardzo ideologie wrogie lub co najmniej niechętne katolickim doktrynom próbują podkopać fundamenty wiary prezentując przy okazji siebie jako te, które są alternatywą dla Kościoła. Mało tego – mają receptę na świat, na dobro i pokój, lepszą od dekalogu i nauk płynących z Pisma Świętego. Warto przyjrzeć się manipulacjom „tęczowych” środowisk i w trzeźwy sposób określić siebie samego w otaczającej nas sytuacji.
Po pierwsze – hasło „zabierzmy dzieciom tęczę”. Co jest najpiękniejszego na dziecięcych obrazkach, kreślonych już w dzieciństwie? Na pewno mama, tata, słoneczko i tęcza. Ten kolorowy łuk będący w tradycji biblijnej znakiem pojednania pomiędzy Bogiem a człowiekiem stał się sztandarem środowisk antykościelnych. Dzisiaj to co tęczowe kojarzy się jednoznacznie z grupami LGBT a tym samym w wyobraźni dzieci symbol ten odczytywany jest w sposób wypaczony. Trudno jest rodzicowi postawić jasną i czytelną granicę pomiędzy tęczą LGBT a tęczą na niebie – niebezpieczna indoktrynacja dzieci jest w tym miejscu bardzo skuteczna.
Po drugie – kolorowe, barwne przebrania osób biorących udział w tzw. paradach równości docierają do dzieci również jako pozytywny przekaz. Jest wesoło, kolorowo i głośno – to niemal jak piknik zabawowy, jak przedszkolna beztroska. Niestety to skojarzenie łatwo utrwala się w młodym umyśle i tutaj znowu bez uświadamiania ze strony rodziców szybko przyjdzie porażka.
Po trzecie – kolorowe gadżety typu barwne koniki, baloniki, parasolki itp. Te wszystkie infantylne rekwizyty są wyjęte ze świata dzieci. Nie dlatego, że są w jakiś sposób praktyczne ale właśnie dlatego, że miło kojarzą się dzieciom. To one z nimi się utożsamiają i chętnym wzrokiem sięgają w ich stronę.
Po czwarte – nawoływanie do tolerancji. To najbardziej irytujące podejście ze strony grup LGBT. Wyobraźmy sobie, że jest obok nas ktoś, na kogo nie zwracamy na co dzień uwagi ale kto ciągle nas prowokuje – obraża nasze uczucia religijne, śmieje się z naszego postępowania, lży z naszej tradycji i robi to tylko w jednym celu – chce nas sprowokować. Będzie posuwał się cały czas tak daleko w swoich prowokacjach aż w końcu osiągnie zamierzony efekt – usłyszy od nas „dość”. I wtedy podniesie wielki lament i krzyk, że jest prześladowany, że jest wykluczany ze społeczeństwa i w ogóle to cierpi tak bardzo, że nie ma cierpień porównywalnych. Zwykła teatralna gra, która jest tak niska moralnie, że człowiek staje wobec niej bezradny.
Wróćmy do trzech pierwszych zagadnień – nie są one skierowane bezpośrednio przeciw Kościołowi. One przygotowują grunt, pod wielkie odstępstwo, które przyjdzie do nas za nie więcej jak 10 lat. Wówczas to właśnie dzieci, które dzisiaj nasiąkają kolorowymi ideologiami staną się nastoletnią młodzieżą pełną tolerancji wobec zboczeń i inności, i pełną również obojętności na takie słowa jak Bóg, krzyż, grzech, zbawienie, piekło i niebo. W najlepszym przypadku będą twierdzić, że Bóg, który nas stworzył jest tak miłosierny, że nie interesuje go zupełnie postępowanie człowieka. Ważne, że człowiek łaskawie jest i łaskawie chce żyć.
Czwarte działanie jest przeciw pokoleniu dorosłych – na hasłach tolerancji, miłości i akceptacji odmienności wprowadza się w umysły wielu „letnich” katolików zamęt. Co niektórzy będą skłonni myśleć, że trwając w wierze katolickiej są po złej stronie bo przecież tutaj nie ma tolerancji … I rzeczywiście – nie ma jej i nie może być. Bo nie ma takiego powodu na świecie, dla którego mogłaby nastąpić akceptacja i tolerancja grzechu oraz opowiedzenia się przeciw słowu Bożemu. Jakże dalece Bóg zna naturę człowieka, skoro mówi do nas z Pisma Świętego:
(Mt 5,17-19)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim.
Dlatego tak wielu chciałoby manipulować słowami Ewangelii ale ona jak zapieczętowana pozostaje poza ich zasięgiem. Kuszą zatem odstępstwem od tych słów, zapomnieniem o nich na rzecz kolorowego blichtru i czczych wizji lepszego świata. Świata, który z materii został utworzony i przemija podobnie jak człowiek i jego ideologie.
Trzymaj się zatem drogi czytelniku Pisma Świętego a jeżeli popadłeś w wątpliwości i zmieszanie, wprowadź radykalną korektę w swym sercu, umyśle i słowach. Popatrz nie na to co jutro i obok Ciebie ale na to co po śmierci bo czas płynie szybko.
Zawsze warto posłuchać mądrych słów, które radykalną korektę czynią w sposób bezbłędny – dlatego zachęcam do wysłuchania na YouTube kazania księdza Grzegorza Śniadocha – O buncie przeciw Bogu