Wojna wypowiedziana małżeństwu.
1. Czy świat dzisiaj docenia prawdziwą wartość małżeństwa chrześcijańskiego?
Wcale nie. Przypuszczono do niego prawdziwy szturm, by je podać w pośmiewisko, by je oczernić, by wynosić pod niebiosa występki, które naruszają jego świętość, by je zastąpić potwornymi związkami, a czyni się to wszystko w związku z tym, co się zowie duchem nowoczesnym, który przecząc wierze i moralności na niej opartej, chełpi się rzekomą wolnością od starych przesądów.
2. Jakimi środkami propagandy posługują się te błędy?
Wszelkimi środkami rozgłosu, które wynalazki naukowe oddają wszystkim do dyspozycji: więc książką, czy to będzie powieść plugawa lub podstępna, czy też dzieło pozornie naukowe; więc czasopismami ilustrowanymi i nieilustrowanymi, więc teatrem i kinem, więc radiofonią, więc nauczaniem urzędowym, więc poradniami publicznymi lub tajnymi.
„Takie poglądy zaszczepia się ludziom wszelkich warstw: bogatym i ubogim, robotnikom i pracodawcom, wykształconym i prostaczkom, samotnym i małżonkom, pobożnym i bezbożnym, dorosłym i młodzieży. Dla niej sidła te szczególnie są groźne, gdyż łatwiej daje się złowić.”
3. Czy wszyscy przeciwnicy nauki chrześcijańskiej o małżeństwie posuwają się aż do takich ostateczności?
Jak w każdym fałszu, tak też i tutaj są radykałowie i umiarkowani, ale to umiarkowanie ma znowu swoje stopnie. Ci umiarkowani są ostatecznie bardziej szkodliwi, gdyż właśnie dzięki temu, że mniej przerażają, łatwiej zwodzą i wskazują przejście, które toruje drogę do gorszych wykroczeń.
Najbardziej umiarkowani są ci, co zachowują zasady uczciwości małżeńskiej, uważają jednak, że w praktyce winni czynić ustępstwa ułomności ludzkiej i liczyć się z pewnymi trudnościami.
„Nie wszyscy wszakże zwolennicy tych nowoczesnych zapatrywań posuwają się do ostatecznych krańców rozwydrzonej zmysłowości. Niektórzy stają niejako w pół drogi, sądząc, że choć w kilku punktach prawa Boskiego i przyrodzonego należy poglądom współczesnym poczynić ustępstwa. Ale i oni są mniej lub więcej świadomymi wysłannikami owego wroga naszego, który zawsze usiłuje nasiać kąkolu wśród pszenicy.”
4. Skąd pochodzi takie zapoznawanie porządku tak pięknego, tak zaspokajającego wszystkie szlachetniejsze aspiracje ludzkie?
Ma ono swoje źródło w bezbożnym materializmie, który na nieszczęście poza zmysłami i poza ziemią nie chce o niczym słyszeć. W zmysłowości, która utożsamiając rozkosz i przyjemność ze szczęściem, powoduje się niskimi żądzami. W wychowaniu zanadto pobłażliwym i zniewieściałym, które zapomniało o zwycięstwie człowieka nad sobą samym. W niepamięci na krzyż Chrystusa Pana, która sprawia, że się dogadzanie sobie przenosi nad obowiązek. Pod tymi zgubnymi wpływami człowiek już nie umie ani wznosić oczu ku górze, ani poskramiać swoich namiętności, ani też zdobyć się na rezygnację nieraz heroiczną, bez której jednak o cnocie mowy być nie może. Tak jest! Nauka chrześcijańska mówi: w górę serca; nauka chrześcijańska mówi: niech żądza twoja będzie pod tobą; nauka chrześcijańska mówi o krzyżu, o zaparciu siebie; nauka chrześcijańska domaga się Wiary w Jezusa ukrzyżowanego.
„Kto chce zrozumieć małżeństwo, musi wpierw zrozumieć Chrystusa; a kto chce zrozumieć Chrystusa, musi poznać znaczenie Krzyża”.
5. Jakie są według Encykliki źródła tego złego?
„Główny ich błąd polega na tym, że uważają małżeństwo za wymysł ludzki, nie za instytucję przez Stwórcę natury powołaną do bytu, a przez Chrystusa podniesioną do godności prawdziwego sakramentu. W przyrodzie i jej prawach, tak mówią jedni, nic można się doszukać ani śladu małżeństwa, istnieje tam tylko zdolność rozrodcza i gwałtowny popęd, wyrywający się nieprzeparcie do zadowolenia owej siły. Inni zaś przyznają, że w naturze ludzkiej drzemią jakieś zaczątki, jakby zarodki prawdziwego małżeństwa, bez niego bowiem, bez takiego trwałego węzła jednoczącego ludzi, i godność małżonków byłaby na szwank narażona i również naturalny cel jego: zrodzenie i wychowanie potomstwa. Niemniej i oni utrzymują, że małżeństwo samo, ponieważ poza owe zarodki wykracza, wynalazkiem jest ludzkim, dokonanym pod wpływem rozmaitych przyczyn, i wynikiem jedynie woli ludzkiej.”
6. Jakie konsekwencje logiczne stąd się wyciąga?
Takie, że prawa i obyczaje małżeńskie są jakoby zmienne, zależnie od okoliczności i panujących idei. I że siła rozrodcza, występując z brzegów małżeństwa,
jakoby mogła wyładowywać się również dobrze i uczciwie poza obrębem ogniska małżeńskiego jak w jego granicach.
7. Jakie zniekształcenia związku małżeńskiego zostały tu przez Papieża potępione?
Papież w imię moralności katolickiej, a także w imię podstawowych zasad wszelkiej etyki w ogóle, odrzuca małżeństwo czasowe, zawarte na czas określony. Na przykład mające trwać podczas pobytu w takim czy innym kraju lub w czasie prowadzenia takiego czy innego przedsiębiorstwa. – Małżeństwo na próbę, dla nabycia prowizorycznego doświadczenia; – małżeństwo koleżeńskie, dla przyjaźni, która pozwala sobie na wszystkie intymności, chce jednak, żeby one nie miały skutków.
Potępiając te obydwie rzeczy, Papież posuwa się jeszcze dalej i występuje przeciwko tym, którzy domagają się ulegalizowania tych potwornych związków, albo przynajmniej przyznania im tolerancji ustawowej.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!
Uwaga. Komentarz zostanie zmoderowany przed publikacją.