Zamach na sakrament.
1. W jakim kierunku idą główne wysiłki wrogów małżeństwa chrześcijańskiego?
Według encykliki godzą one przede wszystkim w sakrament. „Ponieważ trzecie dobro, sakramentalność małżeństwa, znacznie przewyższa tamte dobra, przeto nie dziw, że przeciw tej godności szczególnie zwracają się zaczepki przeciwników”.
2. Jakiej używa się taktyki?
Takiej, że możemy w niej rozróżnić odmawianie małżeństwu charakteru świętości, napaść na jego nierozerwalność i zaliczanie małżeństwa do spraw świeckich i cywilnych
3. Jak się wyraża to zaprzeczanie?
To się wyraża w ten sposób, że się małżeństwo zwane cywilnym podaje za małżeństwo prawdziwe, do którego można potem dołączyć ceremonię religijną, błogosławieństwo ślubu, ale mówi się, że to nie jest potrzebne.
4. Czy akt cywilny nigdy nie może być prawdziwą umową małżeńską?
Nie może nią być nigdy w tym znaczeniu, że orzeczenie władzy cywilnej nigdy nie jest zdolne utworzyć związku, który przychodzi do skutku jedynie przez to, że narzeczeni wyrażają sobie wzajemnie przyzwolenie na małżeństwo. Akt cywilny może być prawdziwym małżeństwem dla nieochrzczonych w tym znaczeniu, że kompetentna władza, którą według przyjętej opinii jest tutaj władza państwowa, pod karą nieważności może przepisać, żeby wzajemne przyzwolenie na małżeństwo było uskuteczniane wobec urzędnika stanu cywilnego i dwóch świadków. Tak samo, jak Kościół podług Soboru trydenckiego, a teraz według Kodeksu prawa kanonicznego przepisuje pod karą nieważności, dla małżeństwa katolików między sobą i katolików z niekatolikami, że wymiana przyzwoleń małżeńskich musi nastąpić z reguły wobec właściwego proboszcza i dwóch świadków.
Powiedzieliśmy z reguły, bo Kodeks przewiduje pewne wypadki, gdzie małżeństwo może być zawarte tylko wobec dwóch świadków bez asystencji kapłana.
5. Czy więc błogosławieństwo ślubne nie stanowi pierwiastka świętości w małżeństwie?
Chociaż błogosławieństwo ślubne jest obrzędem świętym, który dzięki modlitwie Kościoła udziela łask uczynkowych, to przecież nie to błogosławieństwo ślubne stanowi o istotnym charakterze sakramentalnym małżeństwa.
6. Gdzie się znajduje ten pierwiastek?
Znajduje się on we wzajemnym przyzwoleniu małżonków.
146. Czy znamię świętości jest właściwością małżeństwa chrześcijańskiego?
Tylko małżeństwo między chrześcijanami jest sakramentem. W pewnym niższym stopniu każde małżeństwo mieści w sobie coś świętego, bo to znamię świętości wycisnęła na nim, jak mówi Leon XIII, sama natura.
7. Jaki jest dowód, że każde małżeństwo posiada ten pierwiastek świętości?
Po pierwsze: wszystkie ludy ze związkiem małżeńskim łączą jakiś obrzęd religijny. Po drugie: instytucja małżeństwa jest pochodzenia boskiego. Po trzecie: celem małżeństwa jest to, żeby dzieci mające się zeń narodzić, wychować dla Boga, i do Boga też prowadzić samych małżonków przez wzajemną pomoc, jakiej sobie mają udzielać. Po czwarte: przy powstaniu nowej istoty ludzkiej zachodzi tajemniczy związek Boga z rodzicami: Bóg stwarza duszę i łączy ją z ciałem, przygotowanym przez rodziców. Leon XIII dodaje następującą myśl nadprzyrodzoną nader głęboką: „małżeństwo od samego początku było jakby obrazem Wcielenia się Słowa Bożego” (encyklika Arcanum).
Charakter sakramentalności skutkiem tego małżeństwu między chrześcijanami dodaje nowej godności i dostojeństwa, w którym św. Paweł apostoł upatrywał wielką tajemnicę w Chrystusie i w Kościele (Ef 5, 32).
„Życie małżeńskie ani swego celu ani swych środków nie może brać z samej tylko naturalnej stworzonej rzeczywistości. Już główny cel małżeństwa, rodzenie dzieci, nie może być osiągnięty inaczej, jak tylko w ten sposób, że Bóg, twórcze źródło ducha, przez stworzenie duszy uzupełnia funkcje rodzicielskie i udoskonala je. Już przez to samo zatem małżeństwo, nawet swoją przyrodzoną rzeczywistością, sięga poza granice i końce świata materialnego i przekracza siły złożone w tym świecie. Małżeństwo więc już z tego punktu widzenia jest tajemnicą. – Ten sam charakter tajemnicy i to samo wewnętrzne nastawienie do świata nadzmysłowego posiada naturalne małżeństwo dzięki swej strukturze wewnętrznej. Będąc związkiem mężczyzny i niewiasty małżeństwo posiada jedną stronę cielesno-zmysłową, a drugą duchowo-etyczną, a pod jednym i drugim względem wybija się ono poza szranki doczesności, jej władz i sił. Małżeństwo, o ile jest normalnym urzeczywistnieniem i spełnieniem interesów sfery zmysłowej, jest narażone na niebezpieczeństwo stoczenia się ku nizinom samej zwierzęcości i zgubienia się. Nawet nie jest wykluczone niebezpieczeństwo takiej postawy, która o miedzę graniczy z tym, co jest demoniczne. I wtedy zachodzi potrzeba pomocy z góry, gdyż w przeciwnym razie mogłoby się stać coś, co by rozsadziło ramy tego, co jest pierwiastkiem szlachetnego człowieczeństwa. Bo zmysłowe przeżycie, zdane samo na siebie, ponieważ ostatecznie płynie z tego podłoża, które ma w sobie nieco zwierzęcości, jest straszliwie nieobliczalne. Jeżeli ma nie utkwić w tym pierwiastku niskim, poziomym, musi wchłonąć w siebie dużo pierwiastka wyższego, czyli doznać współdziałania miłości Bożej, choćby tylko w formie gratiae naturalis. -A jeżeli weźmiemy na uwagę duchowo-etyczną treść małżeństwa, czyli stosunek małżonków do siebie, wynikający z wierności i miłości, wówczas okaże się, że małżeństwo nie może się wręcz obejść bez pomocy nadziemskich i czynników nadziemskich. Cóż bowiem sprawia, że miłość małżeńska jest bezwzględnie jedynym w swoim rodzaju przeżyciem, poza którym nie masz drugiego jemu podobnego? Sprawia to fakt, że miłość małżeńska jest nie tylko spójnią duszy i serca, nie tylko wspólnością zewnętrznego działania i interesów, lecz spójnią osobowości, una caro, jednym „ja”. Skutkiem tego zagadnienia miłości małżeńskiej niepodobna zrozumieć na gruncie li tylko danych przyrodzonych. Czy wolno człowiekowi oddać drugiej istocie sam rdzeń swej osobowości? Czy przez to nie naraża jej na unicestwienie? Czyż nie Bóg jeden, ta osoba osób, jest dostatecznie płodny i twórczy, żeby mógł przyjąć nas, gdy mu oddajemy całą naszą jaźń, i żeby jej tym samem nie uśmiercił? W ten sposób także to, co w małżeństwie, rozważanym ze stanowiska przyrodzonego, jest najgłębszego i najbardziej delikatnego, czyli miłość małżonków, ma w sobie coś, co wykracza poza granice tego, co ziemskie, i domaga się, potrzebuje Boga, ażeby się dopiero w Bogu rozwinąć w całej pełni. Widzimy zatem, że małżeństwo już w samym swoim przyrodzonym bycie należy do Boga bardziej aniżeli jakakolwiek inna wspólnota ziemska. Dlatego jest ono już z przyrodzenia czymś świętem, res sacra. Jeżeli co, to właśnie małżeństwo nie jest sprawą wyłącznie ludzką. Nigdzie człowiek nie jest tak mało autonomiczny jak w małżeństwie. A skoro tylko człowiek sięgnął po autonomię i przypisał ją sobie, gdziekolwiek człowiek próbował podciąć tajemniczy i ukryty korzeń życiowy małżeństwa, to jest jego osobliwy stosunek do Boga, tam musiało przyjść do tego, że małżeństwo upadło pod ciężarem swej własnej problematyki i zwyrodniało, tak że go niepodobna było rozpoznać”. (Te myśli wzięte są dosłownie z pięknej mowy, którą na zjeździe katolików niemieckich we Fryburgu w 1929 r. wygłosił ks. prof. Karol Adam).
A cóż dopiero powiedzieć o nadprzyrodzonym wyniesieniu małżeństwa przez znamię sakramentalne, którym Chrystus ubogacił umowę małżeńską, dzięki której małżeństwo i sakrament przychodzi do skutku. Co powiedzieć o posłannictwie, które stąd wynika dla małżonków chrześcijańskich, a które polega na tym, że ich związek i ich miłość jest i ma być zobrazowaniem zjednoczenia się Chrystusa i jego Kościoła?
Posłuchajmy jeszcze nauki ślubnej, której wzór znajdujemy w Rytuale niemieckim. Oto ona:
„Jak Chrystus nigdy nie opuszcza swego Kościoła, tak też i wy nie możecie się już nigdy rozejść, lecz musicie pozostać razem, wierni sobie aż do śmierci. Jak Chrystus uświęca swój Kościół, tak i wy winniście sobie wzajemnie dopomagać do świętości. Jak Chrystus miłuje swój Kościół i broni go i troszczy się o niego, tak też i mąż winien miłować swoją żonę, bronić jej, otaczać ją opieką i troszczyć się o nią z wiernością, gotową nawet poświęcić się dla niej. A jak Kościół poddany jest Chrystusowi, który jest jego głową, tak też i żona winna jest mężowi posłuszeństwo we wszystkim, co potrzebne, co dozwolone i godziwe; a oboje winni w wiernej jedności wychowywać swoje dzieci dla Chrystusa i jego Kościoła.”
W konsekwencji, dodaje ks. dr Riedel, sakrament małżeństwa udziela małżonkom łaski, która udoskonala ich miłość przyrodzoną. Łaska ta spaja coraz bardziej ich nierozerwalną jedność, pomaga im w pracy nad wzajemnym uświęcaniem i wychowywaniem dzieci.
8. Dlaczego powiedziano, że sakramentem jest małżeństwo zawarte między chrześcijanami, a nie tylko między katolikami?
Ponieważ małżeństwo między chrześcijanami, których czy to schizma czy też herezja odłączyła od jedynie prawdziwego Kościoła katolickiego, jeżeli tylko są ważnie ochrzczeni, jest sakramentem z tego samego tytułu co między katolikami.
9. Jakie obowiązki płyną stąd dla narzeczonych, którzy są ochrzczeni?
Obowiązek wielkiego uszanowania dla małżeństwa chrześcijańskiego, które mają zawrzeć, i żarliwej gorliwości, żeby ich związek zbliżał się możliwie najwięcej do swego wzoru, którym jest zjednoczenie się Chrystusa z Kościołem.
10. Czy wszyscy ochrzczeni mają świadomość godności sakramentalnej swego związku małżeńskiego?
Niestety nie! Protestanci bowiem twierdzą, że małżeństwo chrześcijańskie nie jest sakramentem.
„Cztery wieki nauczania protestanckiego zaszczepiły w mniemaniu świata mówiącego po angielsku dwa przekonania. Po pierwsze to, że małżeństwo między chrześcijanami w żadnym znaczeniu nie jest związkiem sakramentalnym. Po drugie, że małżeństwo nie jest związkiem trwałym, lecz rozerwalnym… Jest to umowa, którą strony zainteresowane mogą według swej woli zerwać, z zachowaniem wszelako ustawy państwowej”.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!
Uwaga. Komentarz zostanie zmoderowany przed publikacją.