Najsłodszy Jezu, pociągnąłeś mnie do Siebie… Spojrzałeś na mnie i rzekłeś: pójdź za Mną. Serce moje rozgorzało miłością ku Tobie, zostawiłam wszystko, co miałam najdroższego na świecie i poszłam do domu Twego, do Zakonu… Za to wybranie mnie niegodnej, za bezcenną łaskę powołania — dzięki Ci, Najsłodszy Zbawicielu… Tyle innych towarzyszek moich lepszych, doskonalszych, czystszych ode mnie, pozostawiłeś wśród niebezpieczeństw świata tego, a mnie grzeszną, nędzną, wybrałeś w miłosierdziu Swojem i powołałeś do Przybytku Twego… Niech Ci za tą łaskę wieczne będą dzięki!
Lecz nie tu koniec dobrodziejstw Twoich. W Zakonie nie odpowiadając niestety łaskom Twoim, stałam się niewdzięczną… niewierną… pełną samolubstwa… oziębłą w Twej świętej służbie… Służyłam Ci niedbale, Boski Zbawicielu, nadużywałam łask Twoich… nie postępowałam raźno naprzód po drodze miłości… Mimo to nie odepchnąłeś mnie nędznej od Serca Twego, pociągałeś mnie ku Sobie, darzyłeś obficie łaskami Swemi… Widząc cały ogrom nędzy i niewdzięczności mojej — a z drugiej strony — nieskończoną Twą dobroć i miłość Twoją, pełną miłosierdzia, żałuję całym sercem za winy moje, przepraszani Cię Boski Zbawicielu, błagam o przebaczenie i łaskę potrzebną do poprawy…
Proszę Cię. Jezu mój, o największą łaskę — o miłość dla Ciebie… O wiej ją w serce moje, niech ono nią rozgorzeje, niech Cię miłuje nad wszystko, a wtedy nic mi nie będzie ciężkie, nic przykre… wtedy wszystko łatwo mi będzie znieść dla miłości Twojej — wtedy łaknąć będę cierpienia i krzyża!…
Jezu, miłości moja… daj mi się poznać, daj mi Cię umiłować… Niech życie moje będzie życiem miłości, miłości mężnej, ofiarnej, skutecznej. Naucz mnie pracować nad uświęceniem własnej duszy i dla uświęcenia innych dusz… Dopomóż mi przyczynić się jak najbardziej do rozszerzenia Królestwa Twego na ziemi i chwały Serca Twego. Amen.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!
Uwaga. Komentarz zostanie zmoderowany przed publikacją.