Kiedy wzbudzać akt żalu doskonałego?
Żeby ostatecznie wyczerpać omawiany tu przedmiot, chciałbym jeszcze przypomnieć czytelnikom, że istnieje okoliczności, w których akt żalu doskonałego jest nieodzownie konieczny, oraz inne, w których jest bardzo potrzebny, a przynajmniej niezmiernie pożyteczny. Wyobraźmy sobie, że jakaś osoba w chwili słabości i nieopamiętania popełnia ciężki grzech. Czy musi ona pogodzić się z tym niewysłowionym nieszczęściem i aż do następnej spowiedzi żyć w nieprzyjaźni z Bogiem? Jeśliście uważnie przeczytali poprzednie rozdziały, wiecie, że biedna ta dusza posiada na podorędziu środek, aby się natychmiast odrodzić do życia, aby bezzwłocznie odzyskać utracone miejsce w sercu swego Boga. Byłaby po tysiąckroć szalona, gdyby nie skorzystała z tego dobrodziejstwa, gdyby natychmiast nie padła na kolana, aby przez akt żalu doskonałego uzyskać przebaczenie.
Po chwilowym upojeniu, które pociągnęło za sobą zaspokojenie namiętności, nieszczęsną tę duszę ogarnęło uczucie niewymownego smutku. Widzi ona całą głębię przepaści w jaką się stoczyła; czuje, że ciąży na niej brzemię gniewu Bożego tak przytłaczające, że po prostu nie śmie podnieść wzroku ku niebu. Straszna to i niebezpieczna chwila. Rozpacz bowiem czyha na tę dusze, czekając tylko sposobności, żeby jej podszepnąć te tak zgubne słowa: „Upadłem zbyt nisko; nie ma już dla mnie przebaczenia”.
O, nie wymawiajcie nigdy tych słów. Leży w nich bezmiar niewdzięczności i zapoznania Bożego Serca. Padnijcie na kolana u stóp krzyża Chrystusowego i błagajcie Zbawiciela, aby kroplę Krwi Swojej zlał na duszę Waszą, żeby Was natchnął owym szczerym żalem, który przemienił dobrego łotra i stał się dlań kluczem do nieba.
Podobnej prośbie Pan Jezus oprzeć się nie może. Ufność, wołająca do Niego z głębokości, wywiera na Jego Serce przemożny wpływ.
Ponadto, drodzy Czytelnicy, radzę Wam z całego serca, abyście wzbudzali akt żalu doskonałego co wieczór przed udaniem się na spoczynek. Kto wie, czy w ciągu dnia nie zdarzyło się Wam popełnić ciężkiego przewinienia. Przypuszczenie takie jest nieprawdopodobne w stosunku do osób o delikatnym sumieniu, które habitualnie zwracają baczną uwagę na jego przestrogi. Do takiej duszy grzech ciężki nie mógłby się wślizgnąć niepostrzeżenie. Ileż jednak jest osób, które ograniczają swe dążenia do unikania grzechów ciężkich, a z powszednich nie wiele sobie robią. Czy nie zachodzi obawa, że dusza tak mało czujna może zapaść w jakiś stan jakby letargu, którzy sprawi, że grzech ciężki istotnie wkradnie się do niej niezauważony? Czy nie zdarza się nadto, że w sumieniu tak mało delikatnym zatraca się stopniowo linia graniczna pomiędzy grzechem ciężkim a powszednim, a przynajmniej staje się bardzo niewyraźna? Oziębłość – bo ona to powoduje ten brak wrażliwości w sumieniu – osnuwa duszę jak gdyby gęstą mgłą, z której grzech śmiertelny korzysta, aby się w niej zagnieździć.
W pierwszym tedy rzędzie dusze oziębłe powinny co wieczór wzbudzać akt żalu doskonałego, bo one przede wszystkim odnoszą zeń korzyść. Po pierwsze bowiem akt ten sam przez się stanowi najskuteczniejsze lekarstwo przeciw oziębłości; po drugie zaś posiada on moc gładzenia spustoszeń, dokonanych w duszy przez nieuświadomione wśliznięcie się grzechu powszedniego.
Czy wzbudzenie tego aktu pociągnie za sobą znaczne opóźnienie Waszego spoczynku? Bynajmniej; wystarczy przecież kilka chwil poważnego zastanowienia się. Nie miałbym nawet nic przeciw temu, żebyście w razie potrzeby uszczknęli tę chwilę z czasu, jaki zazwyczaj poświęcacie na pacierze wieczorne. Akt miłości doskonałej z powodzeniem zastąpi formułki, których byście w takim razie na jego rzecz musieli zaniechać.
Zdaje się, że zbyt wielką wagę przywiązujecie do tych formułek. Daleki byłbym od ganienia Wam tego, gdybyście mnie zapewnili, że je odmawiacie z uwagą i ze skupieniem. Niestety jednak wiem, co o tym sądzić. Wiem, jak łatwo odmawianie pacierzy wieczornych przechodzi w rutynę; wiem również, że wy sami biadacie nad roztargnieniem, któremu się wówczas oprzeć nie możecie. Czy zatem sądzicie, że akt żalu doskonałego, wzbudzony własnymi słowy, stosowanymi do każdorazowych okoliczności, słowy, poddanymi Wam przez ducha Waszej wiary, nie byłby milszym Bogu i bardziej pożyteczny dla dusz. Waszych, niż praktyka, polegająca na mechanicznym odmawianiu wyuczonych formułek? Niechże się zatem nikt nie wymawia brakiem czasu. W ostateczności wolno Wam ująć z modlitwy wieczornej parę minut, potrzebnych na wzbudzenie aktu żalu doskonałego.
Nie trzeba chyba dodawać, że najodpowiedniejszą porą do wzbudzenia aktu żalu doskonałego jest chwila poprzedzająca bezpośrednio pożegnanie z tym światem. Z jakąż szczerością umierający musi ogarniać tym aktem wszystkie grzechy swego życia! Jak bardzo powinniśmy pragnąć, aby w tej godzinie, która decyduje o całej naszej wieczności jakaś życzliwa osoba podsunęła nam uczucia, zdolne jak najbardziej oczyścić naszą duszę przed jej stawieniem się na sądzie Bożym.
Jeśli pragniecie, drodzy Czytelnicy, aby Wam Pan Bóg udzielił tej łaski, starajcie się ją wyjednać wszystkim członkom Waszej rodziny i wszystkim w ogóle osobom, przy których się znajdujecie w ostatniej godzinie ich życia. Wyzbądźcie się fałszywego wstydu, powstrzymującego cisnące się Wam na usta słowa wiary, odrzućcie obawę, że usiłowania Wasze wywrą na chorym przykre wrażenie. Przeciwnie, odblask radości rozpromieni jego twarz, kiedy mu podacie krucyfiks do ucałowania, kiedy powoli odmawiać będziecie akt żalu doskonałego, i zachęcicie go, żeby za Wami; powtarzał imiona: Jezus, Maryja, Józef!
Z jaką zaś pogodą sami oczekiwać będziecie ostatniej godziny, z jaką ufnością spoglądać będziecie ku niebu, Jeśli roztropnie przygotujecie się na śmierć przez codzienne odmawianie aktu jej przyjęcia. Czy znana Wam jest krótka modlitewka, do której Pius X przywiązał odpust zupełny na godzinę śmierci? Odpust ten posiada zupełnie odrębny charakter i różni się od wszystkich innych odpustów dlatego, że działanie jego nie jest natychmiastowe; jest ono zawieszone aż do chwili zgonu. Wówczas dopiero odpust nabiera niejako mocy obowiązującej unicestwiając wszystkie długi, zaciągnięte przez umierającego u sprawiedliwości Bożej.
Nie mogę się oprzeć chęci przytoczenia tu tej modlitwy, do której przywiązana została tak bezcenna łaska:
„Panie Boże mój, już teraz z zupełnym oddaniem się i gotowością przyjmuję z Twej ręki każdy rodzaj śmierci, jaki Ci się spodoba na mnie zesłać, ze wszystkimi cierpieniami, boleściami i udrękami”.
Aby dostąpić tego odpustu wystarczy odmówić powyższą formułkę raz w życiu w dowolnie obranym dniu, po spowiedzi i Komunii świętej. Radziłbym Wam jednak, abyście nie poprzestawali na jednorazowym jej odmówieniu. To bowiem poddanie się woli Bożej we wszystkim, co dotyczy godziny i okoliczności Waszej śmierci jest najdoskonalszą postacią miłości Bożej. Nie omieszkajcie tedy zaliczyć do codziennych Waszych modlitw aktu o tak niezmiernej wartości.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!
Uwaga. Komentarz zostanie zmoderowany przed publikacją.