Kiedy mi młodość lała ogień w żyły,
A dziwne moce w górę mnie wznosiły,
Chcąc się odznaczyć czymś wzniośle zuchwałym,
Przed krzyżem głowy odkrywać nie chciałem,
W tej samej szumnej tytanowej porze
Anioł mnie życia zawiódł aż nad morze,
Tam, bezmiernością ruchu i błękitu
Zdumiony – głowę odkryłem z zachwytu.
Dziś, gdy rozważam minione zapały,
Ów czas, gdy silny znaczyło: zuchwały –
Myślę, że tylko pychą dusza chora
Mogła czcić dzieło – a nie znać Autora.
Jest to wiersz autorstwa Wiktora Gomulickiego. Kiedy przeczytałem go po raz pierwszy przepłynęły mi przed oczyma wszystkie obrazy, w których postępowałem jak to zapisał autor wiersza. Twardy często kark ma człowiek, zbyt twardy co niejednokrotnie przytaczali autorzy Starego i Nowego Testamentu. Wszystko Bóg nam objaśnił i pokazał jak żyć, jak postępować by zbawienia dostąpić. A my wolimy swoje prawa i swoje pomysły na życie.